poniedziałek, 20 maja 2013

uzupełniam



w autobusie dotarło do mnie, że w monodramie , w moim work in progress brakuje jeszcze przynajmniej jednego punktu widzenia. zapisuję go tutaj, bo chcę do tego wracać, żeby to "in progress" w końcu stało się idealne.


codziennie kiedy widzę jak się budzi, kiedy się na mnie złości, kiedy mnie całuje z tą dziecięcą żarliwością, kiedy mówi do mnie kocham cię, wiesz, kiedy jemy razem pomidory i ogórki z sałatą, tak jak przez lata jedliśmy je razem, kiedy widzę jej czerwone od płaczu oczy każdego wieczora przed kolejnym cyklem mojej chemii, za każdym razem czuję do ciebie palącą nienawiść. Wypala mnie od środka, żebym nie musiała czuć tego potwornego strachu, że kiedyś powie mamo i usłyszy ciszę, bo mnie już nie będzie, a ona jeszcze nie będzie na to gotowa. I wtedy nienawidzę cię za twój strach, za twoje tchórzostwo, za niedojrzałość, za egoizm. Za to, że nie zrozumiałeś, że rakiem nie da zastąpić się miłości, że chemia, nie ważne w jakiej ilości nie wypełni miejsca po wyrwanym sercu i nie da się nią zapełnić pustki w oczach tej małej dziewczynki, która tylko raz zapytała dlaczego tata sobie poszedł i czy to przez to, że ona się bała, że mamusia umrze i on się przestraszył i uciekł... i w takich chwilach zastanawiam się jakim prawem udało ci się wypowiedzieć to, że cię to przerasta, w jaki sposób mogłeś zaczerpnąć tchu, żeby powiedzieć, że nie dasz rady, że dajmy sobie czas, że tak będzie lepiej dla niej. Do tej pory nie rozumiem jak to się stało, że powiedziałeś to i nie zniknąłeś, bo to nie może być prawda, że są tacy ludzie jak ty, że pozwalają się kochać, że pozwalają wierzyć, że są i nagle ich nie ma... czasem marzę, żebyś codziennie rano budził się z krzykiem tak głośnym jak ten jej przez sen, żebyś czuł, że twoje ramiona są tak słabe jak ja to odczuwam, kiedy wiem, że muszę być silna dla siebie, dla niej i przeciw chorobie, żebyś kiedyś zamienił się w pył kiedy zrozumiesz... ale wtedy czuję, że tak bardzo cię kocham nawet tym wyrwanym przez ciebie sercem bijącym kiedyś pod wyciętą teraz już piersią... i tylko ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego to ciągle tak boli....
(fr. Bóg jest kobietą o jednej piersi)


fot. Sławek Jóźwik
zdjęcie z planu Cyprysów w reż. Urszuli Pieregończuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz