środa, 29 maja 2013

Mam dziś nieokiełznaną wręcz potrzebę ustabilizowania się emocjonalnie i uporządkowania myśli. Dlatego znów piszę, bo nie znajduję sposobu innego na ogarnięcie tego tematu. Krzysztof na szczęście jeszcze musi kilka rzeczy ze swoich prób poukładać, dzięki czemu ja mam chwilę na te moje porządki. Za to w jakże niezwykłym anturażu:):):) Siedzę w OOOOGROOOOOMNEJ sali prób, okrągłej, wysokiej n parter i piętro w Teatrze Wielkim i wokół mam scenografię która inspiruje na każdej płaszczyźnie odbioru. ZACHWYT W STANIE CZYSTYM. I w takich momentach nie da się nie wierzyć w Boga, który lubi patrzeć jak ludzie się cieszą:):):):):) bo lubi:):):) inaczej by mnie tu nie przyprowadził:):):) i tak się ciesząc czytam CHUSTKĘ. I reasumuję to wszystko. Mój mózg się przegrzał. Buntuje się. Bo ja mam 30 lat. Ona miała 34 lata. To wiek życia pełnią, okrzyku radości, że jeszcze dwie trzecie przed nami. To wiek życia pełną piersią, wspaniałej miłości, pełnej, czystej, spełnionej pasji i namiętności, boskiego seksu, patrzenia jak dzieci rosną, patrzenia jaki piękny jest świat IN GENERAL. I w obliczu takiej kontestacji praca nad monodramem, czytanie Chustki, a szczególnie "zapoznanie się " z wykresem temporalnym na początku, który zawiera wszystkie najważniejsze punkty życia Joasi od momentu wykrycia raka do dnia odejścia, w którym swoje miejsce znalazła również złudna radość "jestem zdrowa, nie mam raka", przy tym wszystkim czuję, że jestem człowiekiem w każdym kontekście, który wybiorę na chybił trafił. I wiem, że pewnych kontekstów kurewsko nie chcę.... strach jest straszny, strach jest zły, strach ma strasznie wielkie kły./rak jest straszny rak jest zły rak ma strasznie wielkie kły... bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.... ale ja przecież nie mam już raka, ja przecież tą drugą pierś niebawem będę miała odciętą prewencyjnie - krzyczy racjonalna część mnie.... HO HO HO - odpowiada mój rako-srako-rak - a to nie wiesz, że raka m,a się na zawsze? że zawsze czai się w cieniu? że już zawsze będzie blisko, bliziutko????? CHCĘ DO MĘŻĄ!!!!! Ja w warszawie, Mąż w kielcach, to przecież normalne, że ludzie nie są non-stop razem, a także to, że takie rozłączenia dobrze robią.... wiem, ale Mąż mój NAJUKOCHAŃSZY potrafi zrobić tak, że strach jest mniejszy a rak nie straszzny. I lw takim momencie zastanawiam się KIEDY JA DOROSNĘ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz