czwartek, 23 maja 2013

kontrasty


Z jednej strony dzień - masakra. Czuję się od rana jak bomba zegarowa, warczę wredniej niż wredny pies małej rasy przeciw całemu światu, wszystko mnie boli, konstytuując tym samym moją grupę inwalidzką, z żył znowu nic nie zamierzało się przenieść do strzykawki, w kolejkach dziś wyjątkowo ludzie dla których zamiast uśmiechu chętnie wręczyłabym torbę napalmu w nagrodę za uśmiercanie ludzkich odruchów i życzliwości.... Próbuję zrzucać na karb pogody, ale ile można? Pani dr od rehabilitacji z pytania na pytanie potwierdzała moją "świetną formę fizyczną". Jestem młody (na pewno?) antyk do renowacji... Chociaż starsi pacjęci nieustannie biorą mnie za młodzież niższej grupy wiekowej;) Hitem była 18-tka;) No i summa summarum plan dnia legł w gruzach. Za późno wróciliśmy, wszystko szło nie tak... Z drugiej strony znó na szali stanęli moi Najcudowniejsi Przyjaciele:*:*:*:*:*:* Sabinko dziękuję, Ty wiesz:*:*:*:*:* I Wy Kochani:*:*:*:*:*:*
źródło: internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz