piątek, 20 grudnia 2013

a za oknem Teatr

Teatr Nowy za oknem a ja tęsknię. za teatrem, za próbami, za tą cudowną adrenaliną. chociaż przecież jest ten nasz Teatr, taki na miarę, taki dla nas ważny. Ale czasem tak mi brakuje  tego wspólnego poszukiwania. Tego przepływu energii.
Aż do bólu, reż. Bartłomiej Wyszomirski

środa, 18 grudnia 2013

zwolnienia/ rekolekcyjne zatrzymania

Schodzi ze mnie zmęczenie. Podróże, emocje, dużo dziania się. Wspaniałego. Intensywnego. Ale eksploatującego. Nie mam siły. Zawieszam się. Robię coś, przerywam i siedzę przez kilka minut w stanie zawiechy, bo nie mam siły. To znaczy, że jeszcze nie jestem aż tak sprawna jak bym chciała. Ale to tylko maleńka niedogodność. Bo przecież żyję. Na max. Najpełniej jak się da:):):):) Dziś lista rzeczy do zrobienia " na wczoraj" leży przede mną i uśmiech się. I będzie ok:):):) Dziś Shiva na spacerze pokazała mi jak wygląda pies na ścieżce Zen;) stała przez pięć minut i wpatrywała się w jakieś żyjątko (???) które gdzieś w trawach swoje małe życie spędzało. Pięć minut całkowitego skupienia i bezruchu:):):) Nasz pies jest cudowny:):):)






Mój Mąż ma rękę w gipsie... Prawdziwy Facet, który jest jak skała i moja opoka w słabszym czasie czuje się źle. A przecież to nic nie zmienia, a wprost przeciwnie jeszcze bardziej widać jak jest dzielny i mocny. Oprócz tego chociaż minimalnie mogę poczuć to, w jaki sposób opiekował się mną w trakcie choroby. Tyle, że to drobinka, mała cząsteczka tego. Tym bardziej jestem mu wdzięczna. Mam szczęście. Mój Mąż jest najwspanialszym Mężczyzną na całym świecie:):):):):) Mój Mąż:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*






wtorek, 17 grudnia 2013

SZCZĘŚCIE. MOJE SZCZĘŚCIE.

Gdynia. Moja ukochana Gdynia. Moje miejsce na ziemi, gdzie jest przestrzeń, wolność, żywioł i tak wielu tak bliskich, tak ważnych Ludzi. Właśnie tam na zaproszenie Gdyńskiego Mostu Nadziei http://www.mostnadziei.pl/ dostałam jeden z największych prezentów. "Bóg jest kobietą o jednej piersi" w ramach corocznego, siódmego spotkania
 pt. "jak zdarza się szczęście". Gośćmi poprzednich byli Jerzy Stuhr, Krzysztof Kolberger, Pia Libicka. I teraz ja. Poczułam się zaszczycona. Totalnie:):):) I zaskoczona:):):) JW.:):):) Bo w takich momentach odzywa się Ania sprzed choroby i pyta, czy to na pewno o mnie chodzi?;);) A ja mogę odpowiedzieć: Tak:):):) I po prostu się cieszyć, że robię coś, co dla kogoś również może być ważne, komuś pomóc, coś zmienić. I tym bardziej, że robię to za pomocą mojego ukochanego Teatru. Jadąc po spektaklu przez Gdynię przeżyłam rzecz niezwykłą, moją prywatną podróż w czasie. Przez każde miejsce przez które przejeżdżaliśmy z Anną Marią biegnie ciąg wspomnień. Żywych. Ciągle istotnych. Poczułam, że Gdynia jest nadal bardzo ważnym miejscem w moim świecie. Ale również poczułam, chyba po raz pierwszy aż tak mocno, że ZWYCIĘŻYŁAM. ŻE WYGRAŁAM. ŻE wracając do Gdyni ze spektaklem, mimo, że jeszcze niepełnym, ale moim, na podstawie mojego tekstu, spektaklem, wobec którego prawie nikt nie zostaje obojętny, wracam tu, gdzie przed chorobą skończył się mój teratr, odniosłam ZWYCIĘSTWO. Bo nie poddałam się podczas choroby. Bo nie pozwoliłam rakowi zniszczyć teatru we mnie i mnie w teatrze. Bo pozwolił mi, właśnie rak, odnaleźć siebie pełniejszą, dojrzalszą i lepszą, zarówno jako człowieka jak i aktorkę, człowieka Teatru. I jakże piękne jest to, że mimo, że znó ten wyjazd organizacyjnie z mojej winy był wariacki, że Przyjaciele nasi i to niestety nie wszystcy otrzymali informację o nim w przed dzień, BYLI, wielu tak WAŻNYCH, PIĘKNYCH LUDZI. Przyjaciół. Przed spektaklem poczułam, że to niezwykły moment, że właśnie tym ludziom, którzy byli ze mną w trakcie leczenia w tak bezcenny, piękny sposób, dzięki którym poniekąd przeżyłam i żyję, właśnie im, właśnie tam, mogłam opowiedzieć o tym w ten sposób. I za to jestem wdzięczna. I za to, że mogłam tam być z moim Najukochańszym Mężem, Człowiekiem, który powoduje, że z dnia na dzień moje życie jest lepsze, piękniejsze i wymarzone:):):):) I jeszcze Małgosia, założyciel Gdyńskeigo Mostu Nadziei, tak piękna, tak mądra, wspaniała Kobieta, tak cudownie uświadamiająca nam, że to dopiero początek tej wspólnej przygody i że będzie się działo:):):)

http://www.pomorskie.eu/pl/zdrowie_i_pomoc_spoleczna/aktualnosci/2013/gdynia_spotkanie_jak_zdarza_sie_szczescie

Bardzo żałuję, że nie udało mi się spotkać ze wszystkimi Najbliższymi, część smsów nadal czeka na odpowiedź. Ale dzięki tym spotkaniom, które wyszqarpnęliśmy temu galopującemu czasowi, jestem znów szczęśliwsza:):):) że w naszym życiu jest Anna Maria, która wprowadziła do niego Justkę, Karoliny i Matkę Joannę od Lwów najwspanialsze, że Karola, Maciej i Mikołaj są najlepszym deserem, jaki dostajemy:):):) że Tupot Mew jest miejscem, gdzie gotowanie przechodzi płynnie w miłość i spełnione marzenia, że Groszki i Pingwiny i Humanusy są w nas bardzo bardzo mocno, że ciastka Natalki i Kuby uzależniają, muzyka Kuby kanaanowa daje radość i wiarę, że Viola i Krzysztof są stałymi w moim życiu, które muszą w nim być, żeby było dobre, że Dominic John nie tylko muzyką wnosi w nasze życie radość, że Ewa i Marta z Babcią i Kotami mają w naszych serduchach osobny pokój, że za Dominiką tęsknię bardziej niż myślę, a za Agę Gli dziękuję Tiszowi najbardziej jak umiem:):):) i za wszystkich, którzy  byli, bo wiem, że BYLI, a jest ich dużo więcej niż mogę wymarzyć, choć tylko myślą, bo nie mogli inaczej:*:*:*:*:*:*:*:*



I jeszcze a propos wspomnień Emili DZIĘKUJĘ:):):)



poniedziałek, 9 grudnia 2013

dobrze jest

A dziś dzień leniwca. Pierwszy raz od dawna pozwoliłam sobie na świadome nic nie-robienie. Chociaż już mnie ciągnęło do Turskiej i Waganowej (Aniu - dzięki:)). Dziś jest dobrze.
Jestem. W pełni. Totalnie.

W pędzie.
W poszukiwaniu.
W spełnianiu.
W odnajdywaniu.

Dzieje się w moim życiu szalenie dużo. Głównie dobrego. Warsztaty Horses Senses w najpiękniejszym prezencie od Agaty (mój Promyku, codziennie Ci jestem za nie wdzięczna), w ramach których dostałam od Petroneli, naszej końskiej trenerki, niezwykłą lekcję pokory, czułości, spokoju, dystansu, zatrzymania. Ona i Empatia spowodowały, że stanęłam w pędzie, który mnie zjadał i od środka i powodował, że szukając spełniennia i określenia doprowadziłam do sytuacji, w której z dnia na dzień było mnie mniej. A tam poczułam, że ktoś (Petronela)tak pięknie uczy mnie zatrzymania, umiejętności oddechu. Czyli życia. I mohe Rude wsparcie:):):) Kot pomocnik będący żywą metaforą wszystkich kryzysowych momentów w moim życiu.. Bo zawsze w ówczas otrzymuję to najcenniejsze, najpiękniejsze, życiodajne wsparcie i miłość. I to mnie rtrzyma i to powoduje, że moje życie jest pełne.
fot. Monika Belka

fot. Monika Belka

fot. Monika Belka

fot. Monika Belka


Kobiety. Amazonki. Z Buska Zdroju. Spotkanie, które uświadamia, że życie jest zjawiskowe, że jjesteśmy Obdarowani spotkaniem tak wspaniałych Ludzi jak Ula, Bożenka, reszta tych Pięknych, Wspaniałych Kobiet i obecni tam Mężczyźni. Życzliwość, ciepło i niesamowita siła. I takie przepiękne potwierdzenie, że Bóg jest kobietą mimo że niektóre z nich widziały go już kilka razy nadal jest dla nich ważny, spełnia swoją funkcję, ma Sens. Nasz spektakl. To przedziwne jak to wszystko się układa:):):) i za tydzień dokładnie 14. 12. będziemy z nim w mojej ukochanej Gdyni na zaproszenie Gdyńskeigo Mostu Nadziei. Totalny odjazd:):):):):):):):)

fot. Mariusz Musiał

fot. Mariusz Musiał

fot. Mariusz Musiał

I Piękno w najczystszej postaci. Ania Teodorowicz i Kasia Widmańska.Spełnienie moich fotograficznych marzeń, a właściwie ich poiczątek. Przepiękna sesja w ramach Projektu rako-TWÓRCZEGO. Marzenie:):):):)

I Anna Maria Biniecka, moje Słońce z Małgosią Gościmińskąrównież robiące niesamowitą sesyjną rzecz dla Projektu. Jestem mega szczęśliwa, że wokół mnie są tacy Czarodzieje.

Starachowice. Miejsce gdzie zaczyna się nowy rozdział. Justyna i Łukasz Gołda. I stał się cud. Spotkałam Ludzi, którzy są inspiracją motorem, nadzieją, że Projekt stanie się jeszcze bardziej realny i ważny. Ludzire pozwalający już samą swoją obecnością wierzyć, że wszystko można:):):):) i Bóg jest kobietą w Starachowicach:):):):) Bóg podróżny:):):):)

A w tej chwili wtracam z Łodzi. Jetsm szczęśliwą studentką, współstudentką PRZEFANTASTYCZNEGO ROKU, słuchaczka genialnej kadry:):):):) uwielbiam tańczyć, chociaż czuję dwa i pół roku przerwy chorobowej, Moje ciało i umysł niestety są specjalnej troski, ale dajemy radę:):):) Dziś zostałam dumną posiadaczką trzech pierwszych zaliczeń, choć dwa z nich na pewno będę chciała poprawiać:):):) Świadomie wybrane „prymusostwo”;) nie zgadza się na 4+;) będzie 5:):):) a co:):):) jako nienażarta wiedzy studentka będę miała same piątki:):):) taki kaprys:):):):)