wtorek, 8 kwietnia 2014

bajka o dziewczynce, raku i szczęściu

W białym, wcale nie-małym, ślicznym Centrum Onkologii mieszkała ( od czasu do czasu) nie-mała dziewczynka. Miała kota na punkcie kota, jazzu, życia na krawędzi i słabe żyły. Były tak słabe, że czasem korzystanie z nich było sportem ekstremalnym, ale dziewczynka uwielbiała sporty ekstremalne, więc właściwie nikomu to nie przeszkadzało. W ów dzień dziewczynka jak zwykle tresowała wielkiego złego raka ucząc go chińskiego savoir-vivru (bo w ten sposób spędzała dni przestępny i trzecie poniedziałki miesiąca) kiedy po całej onkologii poniosła się wieść, że wyznaczono nagrodę za receptę na nadzieję na szczęście. Ponieważ dziewczynka uwielbiała wyzwania pomyślała, że to wspaniała okazja do przeżycia czegoś całkiem interesującego ( czyż nie?;-)).


  •          Rzekła więc do raka:,,Raku mój:-) skoro i tak spędzamy ze sobą tyle przepięknego czasu, czemuż by nie zdobyć kolejnej góry, nie przesunąć horyzontu, nie odkryć nowego lądu?;-) just DO IT:-):-):-) I jak postanowili tak zrobili. Wielki show rako-TWÓRCZY stał się hitem i radością dla wielu dziewczynek i chłopców. Dziewczynka i rak śpiewali Fever, tańczyli tango w deszczu i robili w skrócie wszystko to, o czy skrycie marzył każdy, kto ich oglądali. Mieli taką umiejętność, że każdy podczas ich spektakli czuł,  ŻE MOŻE WSZYSTKO. I nawet jeśli trwało to chwilę, bo tyle czasem trwa zabawa w Dom na onkologii, to każdy wychodził z prywatną tęczą i kucykiem Pony zamiast standardowego balonika:-) oczywiście wygrali konkurs, Rak dostał pracownię na koniec świata a dziewczynka Subaru Forestera z 2002 r. Hondę Shadow i tort pralinkowy. I wszyscy żyli szczęśliwie i tyle ile było im pisane. Wszyscy oprócz raka, który załapał si na wycieczkę last minute na Marsa i odleciał w stronę zawsze gorącego Słońca:-)

1 komentarz: