poniedziałek, 28 lipca 2014

uffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff:):):):):):):)

jestem zmęczona, ale w tak przecudowny sposób, o którym marzyłam od trzech lat:):):):):) próby - próby - próby i mega radocha:):):) szukam, myślę, uświadamiam sobie jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem:):) Lady M. ufffffffffffffffffffffff....:):):) głowa mi paruje, ale czuję, że się rozwijam, powolutku, ale do przodu. Oczywiście już bym chciała, żeby było idealnie, a wiem, że daleko do tego, ale widzę różnicę w mojej pracy teraz i przed chorobą i to chyba jest najważniejsze. Nie boję się proponować, bawić się, staram się nie oceniać, daję sobie prawo do błędu. Wiem, że popełniam ich dużo, ale staram się też pamiętać, że do wszystkiego trzeba dojść, wszystko ma swoją drogę i czas powstania. Pracuję ze świetnymi, kreatywnymi, otwartymi ludźmi. Stykam się z nowymi płaszczyznami teatru. Uczę się i to jest najważniejsze. I Ewelina, która swoją Lady Makbet i Julią dałam i mega lekcję teatru pięknego i tak cudownie precyzyjnego. I kostiumy, które są jak poezja. Oprócz tego Nieformalny Przegląd Piosenki Aktorskiej:):):)  ta-dam-ta-dam;););) Wyzwanie wyzwanie wyzwanie:):):):) A dziś Kasia Dominic i MÓJ UKOCHANY MĄŻ i Shiva będą już ze mną:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
i tak summa summarum padam na pysk, ale jestem szczęśliwa:) trzy, dwa, jeden do pracy znów:):):):)

niedziela, 20 lipca 2014

spotkania

czasami spotykamy Ludzi, którzy zmieniają nasze życie nie do poznania. i to są piękne zmiany, bo wówczas, dzięki nim, to życie staje się pełniejsze i piękniejsze. i dziękuję Temu Najmądrzejszemu, że stawia mi takich Ludzi na drodze. i że dzięki temu nagle można mieć Siostrę:*:*:*:*:*:*:*:*dziękuję Ci M.:*:*:*:*:*:*

magia życia i spełnione marzenia:)

nie uważaj o czym marzysz, a spełni Ci się wszystko co najważniejsze i nawet to, co nie-wymarzone:):):) od trzech lat, tęskniąc za Gdynią desperacko, marzyłam o tym, żeby przyjechać tu na dłużej niż trzy dni, żeby można spokojnie spędzić czas z tymi, za którymi tak tęsknię. Bo wpadaliśmy jak po ogień, trzy razy ze spektaklem, dwa (?) tak po prostu. I wreszcie jestem. na półtora miesiąca. Nad morzem. W celu pracy nad Shakespearem, pomiędzy Przyjaciółmi. Paradoks polega na tym, że na razie prawie nie umawiając się, spotykam Ludzi, o których obecności w 3mieście nie miałam pojęcia, a która jest dla mnie ogromną radością:):):):) i chcę jeszcze:):):) jedyne na co muszę uważać to to, żeby dawkować sobie  to rozpędzenie w radości, bo z jednej strony schodzi ze mnie zmęczenie całego roku, a z drugiej obecne nadrabianie (choć tak cudownie nieplanowane)życia życiem:):):):) i tylko tęsknię za moim Mężem wytęsknionym. Bo z nim ten czas byłby jeszcze bardziej pełen światła i radości. Chociaż myślę, że każdemu z nas ta chwila, choć mam nadzieję, że nie zbyt długa, bycia tylko z samym sobą, dobrze zrobi. I pozwoli jeszcze pełniej być obok siebie:):):)

piątek, 18 lipca 2014

enklawa

enklawa spokoju. spokoju. bo zwolniłam, bo mam nareszcie cztery dni bez zadań, bez planu, bez tempa, bez presji. jestem szczęśliwa. rano chodzę boso po trawie i leżę w słońcu na zjeżdżalni. Mezzo i spacery po lesie. cisza, której tak bardzo mi brakowało. To, że mogę wieczorem iść na spacer po plaży. Jestem szczęśliwa. i bliscy, ważni Ludzie obok. Ci z którymi jestem teraz i Ci, którzy będą zaraz, są blisko. Jestem szczęśliwa. I to, że mam czas, żeby to wszystko pomyśleć i napisać. zjeść frytki z brukselką i jajkiem. to jest właśnie szczęście:):):)):):):)

wtorek, 1 lipca 2014

miłość

Dwa filmy Akeelah i jej nauczyciel i Bez powrotu. Dwa cytaty. Jeden dotyczący tego, że ten stan umysłu, w którym ma się poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, że dzieje się tak, jak powinno, że nie trzeba się bać tego, co będzie jutro to właśnie miłość. Drugi natomiast to słowa umierającej kobiety, która uświadamia sobie, że przed chorobą goniła nieustannie za czymś z przeszłości lub z przyszłości, a w trakcie choroby uciekała przed tym co tu i teraz, ale teraz już jest tu i teraz z pełnym spokojem.  Obydwa dotyczą mnie. I to jest piękne. Dzięki takim momentom jak ten dziś, kiedy usłyszałam oba te cytaty poczułam znów, że jestem szczęśliwa. Bo znów uczę się z sukcesem być tu i teraz. Cieszyć się danym momentem w pełni. Wsłuchiwać się w niego i patrzeć. Bo staram się uczyć uważności. Wróciłam z wspaniałych warsztatów w Instytucie Grotowskiego. Z Georgem Parente i Zoe Ogeret. Voice & Body. Głos i ciało. I najpiękniejsza lekcja uważności. Dzięki nim znów oddycham ze spokojem. Zyskuję czujność, wyczulenie na to, kiedy znów zaczynam pędzić, być przed lub po. Bo wtedy czuję strach i tracę poczucie bezpieczeństwa. Wówczas czuję brak stabilności wynikający z choroby, z braku etatu, z nieustannej niewiadomej. I kiedy oddycham i wracam do tu i teraz, do tego bieżącego momentu, który trwa, mogę się w nim odnaleźć i pójść do przodu bogatsza o wynikające z niego doświadczenie i czas, który jest dla mnie. Oprócz Zoe i Georga cudowna Pani Ewa, która uczy mnie nieustannie siły i tego, że można podążać swoją drogą tworząc coś niezwykłego. W piękny sposób. I cudowna Rodzina. Dwóch wspaniałych Ludzi, Dwoje wspaniałych Nastolatków, kot i szynszyla. I dom, w którym po powrocie zawsze czułam się jak w domu. Dzięki nim zobaczyłam niezwykłą Rodzinę opartą na bliskości, mądrości i miłości. Poznałam dwoje Młodych Ludzi, którzy mając naście lat są momentami dojrzalsi ode mnie. I to jest piękne, bo widzę, jak świat jest piękny. A oprócz tego tak cudowna świadomość, że znów zaczynam UFAĆ. Ufać, że Ktoś mądrzejszy od nas wszystkich razem wziętych prowadzi moje życie w idealnym kierunku. Że wystarczy Mu zaufać, żeby zyskać spokój, a wszystko pojawi się we właściwym momencie. Dzięki Gosi dostałam pierwszą szansę powrotu do zawodu. Za chwilę pojawiła się druga. Wybrałam, bo spełnia moje marzenia wielokrotnie. Bo daje mi Teatr, Shakespear'a, wspaniałych Reżyserów, moje ukochane Trójmiasto na półtora miesiąca, Przyjaciół tak blisko w tym czasie, za którymi tak tęsknię i jeśli najwspanialszy Tatuażysta na świecie znajdzie dla mnie czas, to kolejne tatuaże o których tak marzę od 3. lat:):) Jestem szczęśliwa. Poza tym kolejny raz uświadamiam sobie jak mądrego mam Męża. Przy mnie jest nieustannie Człowiek, który potrafi Rozmawiać, który potrafi Kochać i który powoduje, że wiem, że bez niego moje życie byłoby absolutnie mniej pełne. I BARDZO GO KOCHAM. i TO JEST PIĘKNE:):):):):):):)



Oprócz tego udało mi się zaliczyć (prawie) pierwszy, wspaniały rok pedagogiki tańca na AHE:) jeszcze tylko jeden egzamin do poprawy i finalnie z jedną czwórką, dwiema piątkami plus i jedną niewiadomą będę szczęśliwą studentką drugiego roku:):):) To dziwny czas, bo stanowił dla mnie kolejną lekcję o samej sobie. Uświadomiłam sobie jak ogromną presję na siebie nałożyłam. Żeby być najlepszą. Żeby nie pozwolić sobie na słabość. I już wiem, że ta część procesów myślowych jest do zmiany. Bo nie jestem i nie będę tancerką (wyrazy szacunku dla tych, których ciała słuchają ich bardziej niż moje mnie:)). Bo chcę, żeby studia dawały mi radość i narzędzia do pracy z ludźmi, z którymi będę pracować. I to jest piękne. I jeśli uda mi się to przepracować w sobie, będzie to niebywałe zwycięstwo. Jedno z tych bezcennych. I jeszcze wspaniały prezent od naszego Prodziekana, Alexandra Azarkevitcha. Na zakończenie roku zagraliśmy "Boga" w Arterionie, studiu należącym do AHE. I mówiąc w nim właśnie o pokonywaniu przeciwności i walce ze sobą oraz o poszukiwaniu siebie i spełnieniu przeżyłam coś niebywałego. I otrzymałam fantastyczny prezent w postaci niezwykłej reakcji Ludzi, którzy z nami wówczas byli. Dla takich momentów warto żyć:):):) I dlatego chcę więcej i więcej:):):):):)