Oprócz tego udało mi się zaliczyć (prawie) pierwszy, wspaniały rok pedagogiki tańca na AHE:) jeszcze tylko jeden egzamin do poprawy i finalnie z jedną czwórką, dwiema piątkami plus i jedną niewiadomą będę szczęśliwą studentką drugiego roku:):):) To dziwny czas, bo stanowił dla mnie kolejną lekcję o samej sobie. Uświadomiłam sobie jak ogromną presję na siebie nałożyłam. Żeby być najlepszą. Żeby nie pozwolić sobie na słabość. I już wiem, że ta część procesów myślowych jest do zmiany. Bo nie jestem i nie będę tancerką (wyrazy szacunku dla tych, których ciała słuchają ich bardziej niż moje mnie:)). Bo chcę, żeby studia dawały mi radość i narzędzia do pracy z ludźmi, z którymi będę pracować. I to jest piękne. I jeśli uda mi się to przepracować w sobie, będzie to niebywałe zwycięstwo. Jedno z tych bezcennych. I jeszcze wspaniały prezent od naszego Prodziekana, Alexandra Azarkevitcha. Na zakończenie roku zagraliśmy "Boga" w Arterionie, studiu należącym do AHE. I mówiąc w nim właśnie o pokonywaniu przeciwności i walce ze sobą oraz o poszukiwaniu siebie i spełnieniu przeżyłam coś niebywałego. I otrzymałam fantastyczny prezent w postaci niezwykłej reakcji Ludzi, którzy z nami wówczas byli. Dla takich momentów warto żyć:):):) I dlatego chcę więcej i więcej:):):):):)
wtorek, 1 lipca 2014
miłość
Dwa filmy Akeelah i jej nauczyciel i Bez powrotu. Dwa cytaty. Jeden dotyczący tego, że ten stan umysłu, w którym ma się poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, że dzieje się tak, jak powinno, że nie trzeba się bać tego, co będzie jutro to właśnie miłość. Drugi natomiast to słowa umierającej kobiety, która uświadamia sobie, że przed chorobą goniła nieustannie za czymś z przeszłości lub z przyszłości, a w trakcie choroby uciekała przed tym co tu i teraz, ale teraz już jest tu i teraz z pełnym spokojem. Obydwa dotyczą mnie. I to jest piękne. Dzięki takim momentom jak ten dziś, kiedy usłyszałam oba te cytaty poczułam znów, że jestem szczęśliwa. Bo znów uczę się z sukcesem być tu i teraz. Cieszyć się danym momentem w pełni. Wsłuchiwać się w niego i patrzeć. Bo staram się uczyć uważności. Wróciłam z wspaniałych warsztatów w Instytucie Grotowskiego. Z Georgem Parente i Zoe Ogeret. Voice & Body. Głos i ciało. I najpiękniejsza lekcja uważności. Dzięki nim znów oddycham ze spokojem. Zyskuję czujność, wyczulenie na to, kiedy znów zaczynam pędzić, być przed lub po. Bo wtedy czuję strach i tracę poczucie bezpieczeństwa. Wówczas czuję brak stabilności wynikający z choroby, z braku etatu, z nieustannej niewiadomej. I kiedy oddycham i wracam do tu i teraz, do tego bieżącego momentu, który trwa, mogę się w nim odnaleźć i pójść do przodu bogatsza o wynikające z niego doświadczenie i czas, który jest dla mnie. Oprócz Zoe i Georga cudowna Pani Ewa, która uczy mnie nieustannie siły i tego, że można podążać swoją drogą tworząc coś niezwykłego. W piękny sposób. I cudowna Rodzina. Dwóch wspaniałych Ludzi, Dwoje wspaniałych Nastolatków, kot i szynszyla. I dom, w którym po powrocie zawsze czułam się jak w domu. Dzięki nim zobaczyłam niezwykłą Rodzinę opartą na bliskości, mądrości i miłości. Poznałam dwoje Młodych Ludzi, którzy mając naście lat są momentami dojrzalsi ode mnie. I to jest piękne, bo widzę, jak świat jest piękny. A oprócz tego tak cudowna świadomość, że znów zaczynam UFAĆ. Ufać, że Ktoś mądrzejszy od nas wszystkich razem wziętych prowadzi moje życie w idealnym kierunku. Że wystarczy Mu zaufać, żeby zyskać spokój, a wszystko pojawi się we właściwym momencie. Dzięki Gosi dostałam pierwszą szansę powrotu do zawodu. Za chwilę pojawiła się druga. Wybrałam, bo spełnia moje marzenia wielokrotnie. Bo daje mi Teatr, Shakespear'a, wspaniałych Reżyserów, moje ukochane Trójmiasto na półtora miesiąca, Przyjaciół tak blisko w tym czasie, za którymi tak tęsknię i jeśli najwspanialszy Tatuażysta na świecie znajdzie dla mnie czas, to kolejne tatuaże o których tak marzę od 3. lat:):) Jestem szczęśliwa. Poza tym kolejny raz uświadamiam sobie jak mądrego mam Męża. Przy mnie jest nieustannie Człowiek, który potrafi Rozmawiać, który potrafi Kochać i który powoduje, że wiem, że bez niego moje życie byłoby absolutnie mniej pełne. I BARDZO GO KOCHAM. i TO JEST PIĘKNE:):):):):):):)
Oprócz tego udało mi się zaliczyć (prawie) pierwszy, wspaniały rok pedagogiki tańca na AHE:) jeszcze tylko jeden egzamin do poprawy i finalnie z jedną czwórką, dwiema piątkami plus i jedną niewiadomą będę szczęśliwą studentką drugiego roku:):):) To dziwny czas, bo stanowił dla mnie kolejną lekcję o samej sobie. Uświadomiłam sobie jak ogromną presję na siebie nałożyłam. Żeby być najlepszą. Żeby nie pozwolić sobie na słabość. I już wiem, że ta część procesów myślowych jest do zmiany. Bo nie jestem i nie będę tancerką (wyrazy szacunku dla tych, których ciała słuchają ich bardziej niż moje mnie:)). Bo chcę, żeby studia dawały mi radość i narzędzia do pracy z ludźmi, z którymi będę pracować. I to jest piękne. I jeśli uda mi się to przepracować w sobie, będzie to niebywałe zwycięstwo. Jedno z tych bezcennych. I jeszcze wspaniały prezent od naszego Prodziekana, Alexandra Azarkevitcha. Na zakończenie roku zagraliśmy "Boga" w Arterionie, studiu należącym do AHE. I mówiąc w nim właśnie o pokonywaniu przeciwności i walce ze sobą oraz o poszukiwaniu siebie i spełnieniu przeżyłam coś niebywałego. I otrzymałam fantastyczny prezent w postaci niezwykłej reakcji Ludzi, którzy z nami wówczas byli. Dla takich momentów warto żyć:):):) I dlatego chcę więcej i więcej:):):):):)
Oprócz tego udało mi się zaliczyć (prawie) pierwszy, wspaniały rok pedagogiki tańca na AHE:) jeszcze tylko jeden egzamin do poprawy i finalnie z jedną czwórką, dwiema piątkami plus i jedną niewiadomą będę szczęśliwą studentką drugiego roku:):):) To dziwny czas, bo stanowił dla mnie kolejną lekcję o samej sobie. Uświadomiłam sobie jak ogromną presję na siebie nałożyłam. Żeby być najlepszą. Żeby nie pozwolić sobie na słabość. I już wiem, że ta część procesów myślowych jest do zmiany. Bo nie jestem i nie będę tancerką (wyrazy szacunku dla tych, których ciała słuchają ich bardziej niż moje mnie:)). Bo chcę, żeby studia dawały mi radość i narzędzia do pracy z ludźmi, z którymi będę pracować. I to jest piękne. I jeśli uda mi się to przepracować w sobie, będzie to niebywałe zwycięstwo. Jedno z tych bezcennych. I jeszcze wspaniały prezent od naszego Prodziekana, Alexandra Azarkevitcha. Na zakończenie roku zagraliśmy "Boga" w Arterionie, studiu należącym do AHE. I mówiąc w nim właśnie o pokonywaniu przeciwności i walce ze sobą oraz o poszukiwaniu siebie i spełnieniu przeżyłam coś niebywałego. I otrzymałam fantastyczny prezent w postaci niezwykłej reakcji Ludzi, którzy z nami wówczas byli. Dla takich momentów warto żyć:):):) I dlatego chcę więcej i więcej:):):):):)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz