wtorek, 21 maja 2013

Fenomen czasu u bezrobotnych aktorek



Nieustannie nie mogę wyjść z podziwu dla ciągłego deficytu czasu. Przecież nie pracuję, a ciągle brak mi czasu na wszystkie zaplanowane przeze mnie rzeczy. Dziś dwa sukcesy, oprócz oczywiście typowych obrazków z życia idealnej kury domowej, primo: Babcia odwiedzona w szpitalu i ku naszej radości dochodzi do siebie. Secundo. Sfinalizowany pierwszy z dwóch lub trzech projektów zaproszeń filcowych na ślub Kuzyna, które chciałam zrobić już kilka dni temu.... No cóż, grunt, że jest. Poza tym wrócił mój ukochany Mąż:*:*:::*:*:*:* wiosna:*:*:*:*:*:*:*:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz