jazz & dreams czyli krótka historia raka
o tym jak niemożliwe staje się możliwe i o zakochaniu w życiu:)
wtorek, 17 września 2013
karmelowa jesień
jesień. nie wiem obecnie jaki mam do niej stosunek, chociaż oscyluje gdzieś w okolicach ambiwalentnego. od rana próbuję, na razie ze skutkiem pozytywnym COŚ ROBIĆ. Metodą małych kroczków śniadanie, pranie, koty, zarza postaram się odpowiedzieć na pytania Oli (chylę czoła za cierpliwość). Od wczoraj zaczynają mi się wreszcie krystalizować pytania do wywiadów do książki rako-TWÓRCZEJ. Od dawna zbieram się, żeby opisać cały projekt jak najbardziej konkretnie i szukać koordynatorów jego poszczególnych części. Dlaczego mi to tak powoli idzie? Czy dlatego, że to taki ogrom materiału? Znów czuję zmęczenie, niedoleczenie, Seb w Krakowie... a ja mam ochotę na zupę pomidorową i tartę ze szpinakiem... ciekawe czy ten szczyt też zdobędę...Na szczęście jest karmelowe latte. Dziś słodzone, znaczy, że akumulatory do naładowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz