wtorek, 9 lipca 2013

wieczorne tęsknoty

czasem jest tak, że robi się trzy kroki w tył. a nawet  jeśli nie trzy, to dwa, półtora, czasem pół... regres, Regres, REgres, reGRES, regres, regreSSSSS....i bez względu na ich ilość jest to tak samo irrrytujące.... bo na przykład proszę sobie imaginować (sic!;)), że wracają do mnie przynajmniej dwie rzeczy, o których myśleć nie chcę dla własnego spokoju i harmonii wewnętrznej. Takich rzeczy jest oczywiście więcej, bo takich życiowo-emocjonalnych drzazg, takich dawnych złamań i załamań, które bolą na zmianę pogody i nie tylko mam oczywiście, jak każdy, więcej. Obecnie prym wiodą dwie takie "nie-zapominajki-a-niech-je-cholera". Jedna z nich, stażem zdecydowanie krótsza i taka, która właściwie nie powinna tak uwierać wkurza mnie jeszcze bardziej, bo pozwalam, żeby czyjaś małość mnie uciskała wewnętrznie... bo rozmawiając z panem dyrektorem X, nazwijmy go umownie, słyszałam ach i och i nie jest Pani anonimowa, ja również, jeśli będzie możliwość i sranie w banię i jeszcze ach i och. I okazuje się, że jednak to wszystko w charakterze "pieprzenie kotka za pomocą młotka" i owszem przyjmuje, ale nie mnie. I tak nieuprzejmie pytam to po jaką cholerę te uprzejmości? eh... a najgorsze jest to, że wierzę absolutnie, że po prostu coś lepszego, innego na mnie czeka, czego teraz jeszcze nie wiem, nie dostrzegam. Ale boli, bo się czuję nieco wystrychnięta nomen omen na Dudka... tylko, że moje Dudki cudowne, a ten to raczej wychodzi, że na dupka...eh... i tak sobie myślę, że potrzeba mi tego dystansu dużo dużo jeszcze. I myślę, że od Cezika chcę się uczyć tego dystansu, bo czerpie siłę właśnie z "podcinaczy skrzydeł" i w tę siłę właśnie rośnie najpiękniej jak można. Więc chcę się uczyć:):):) i mam nadzieję, że się nauczę na tyle, żeby takie wieczorne tęsknoty za teatrem i adrenaliną rodem z najcudowniejszych prób katalizować wiarą w sens i cierpliwością...

A oprócz tego zdobyłam pierwszy "historyczny przyczółek" Polski dzielnicowej z moim Qubą tak ładnie się uczącym. Teraz już wiem, że z Leszkiem Białym spotkać się mieli ten z nogą Laskonogi, ten z brodą Brodaty i ten z Mazowsza Mazowiecki, że Świętopełk i Odonic to wredni spiskowcy, że Władysława kojarząc z Włodziem i Władzą można poprzez chciwość doprowadzić do Wygnańca, a Krzywousty testament swój krzywo dyktując doprowadził do tegoż rozbicia. Zabawa na całego, a poza tym każdemu polecam dokumenty BBC Knowledge na tematy związane ze średniowieczem. Perełeczki:):):) Next time Kazimierz Wielki w podróży przez miasta i wsie średniowiecza czyli mediawistyczny PTTK;) czekam:):):):)

1 komentarz:

  1. Czasami trzeba zrobić kilka kroków w tył zanim osiągnie się cel. Ale najważniejsze to wiedzieć czego się chce i konsekwentnie do tego dążyć. Znam to z autopsji.

    OdpowiedzUsuń