środa, 24 lipca 2013
raz na wozie raz na kozie...
wczoraj przeżyłam moment DUMY STULECIA:) Mój korepetycyjny Quba nauczył się przepięknie:):):) łączy fakty, patrzy na zagadnienia przekrojowo, wysuwa wzorowe i samodzielne wnioski:):):) jestem DUUUMNA!!!! Tym bardziej, że już myślałam, że będę musiała go zameldować pod Rolandem na karimacie...bo czasu mało, a tematy się piętrzą... No i udało się, pierwszy sukces zaliczony. W związku z tym, żeby ugruntować to zwycięstwo postanowiłam sprezentować mu bonusową lekcję. Za kwadrans godzina 0 otrzymuję wiadomość od mamy Quby, że niestety nie tym razem bo (tu powód tak błachy, że aż nie wypada mi przytaczać, tyleż błachy co świadczący o rodzicielskiej nieodpowiedzialności). Jestem WŚCIEKŁA. Maxymalnie. Czy to mnie ma zależeć, żeby zdał???? Czy ten rok, który może mieć w plecy jeśli drugi rok spędzi w tej samej klasie nie zabierze mu cennego roku życia??? A właściwie czemu ja się złoszczę? Najwyżej przerobimy połowę tematów, bo dalej nie zdążymy pójść. Ja po prostu wiem jak cenny jest każdy rok i tak bardzo chciałabym, żeby on też to zrozumiał. Bo mając 15 lat ma całe życie przed sobą, szkoda, żeby na wstępie fundował sobie taki regres... Drodzy rodzice, Wasza odpowiedzialność za wybory i motywacje Waszych dzieci jest nie do przecenienia... miejmy tego świadomość...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz