nieznośna lekkość bytu... umysł ludzki jest nie do ogarnięcia... jest dobrze, dzieje się, moje życie biegnie torem "ku spełnieniu" otaczają mnie niezwykli, wspaniali ludzie, cudowny mężczyzna jest moim mężem, mam wszystko... więc czemu czasem mam wrażenie, żę funkcjonuję "równolegle" do czasu, do biegu świata, do rzeczywistości? dlaczego w moim życiu jest taka ilość tych cudownych Ludzi- Motyli, najbarwniejszych, najpiękniejszych, najbardziej niezwykłych, a ja jestem z nimi, ale ciągle zbyt mało, obok, z impulsu, zachłystując się ich obecnością, a później nie łapiąc przyczepności w działaniu? złości mnie to, bo czuję brak kompatybilności między sobą a sobą... zagubiam się gdzieś, nie odnajduję, czasem poszukuję, ale jakby nie stykając się z rzeczywistością... wtedy czuję nie-spełnieie...
od dawna śnią mi się sny z ogromną ilością dziania się... dzieje się tam też dużo złego... dużo ciemności, szukania, przemieszczania się, cierpienia... uwielbiam śnić, ale tu też nie rozumiem skąd te sny? dlaczego mój mózg przetwarza ból?
|
źródło: internet |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz