czwartek, 13 czerwca 2013

pełnią życia upojona ja


po dwóch latach ruszyłam w przepiękną podróż sentymentalną. skmką (uwaga: niepełnosprawni pierwszej grupy NIE JEŻDŻĄ za darmooo!! !! o czym nie wiedziałam;)) wniosek pierwszy: bez Męża jestembardzo niesamodzielna. Po dwóch latach siedzenia w domu zagospodarowanie czasu i logistyka są czymś co mnie przerasta. Poza tym czuję się jak pijane dziecko we mgle, bo przecież tu jest największa liczba tak bliskich mi Ludzi. Przyjaciół. I nie wiem jak to wszystko zrobić, żeby ze wszystkimi się choć na chwilę spotkać, zobaczyć, poczuć. I odwlekam zaplanowanie, opanowanie czasu i przestrzeni, bo tego czasu tak malutko. Tak bardzo mało... Chociaż najważniejsze, że jest. Na razie jeszcze płynę na fali wydarzeń.

Wczoraj przeżyłam jeden z najwspanialszych dni w życiu. Magda i Piotr:*:*:* perspektywa wspólnego działania i robienia teatru, żeby mówić o rzeczach ważnych, włączać się aktywnie w życie, w świat. Piękna perspektywa. Azja:*:*:*:*:* jeden z najpiękniejszych koncertów, który dostałam w tak pięknym prezencie. Dead Can Dance. Piękne, atawistyczne, doskonałe formalnie i z tym, czymś przed czym pochyla się z szacunkiem głowę. Jeszcze z nią, z Azją, tak piękną, tak mistyczną, tak mądrą. Piękna noc z cudownymi ludźmi, Anna Maria, i Justynki, które są jak tęcza. Noc-niedziela. Motocykl spełniający marzenie, szczeniak nad morzem, wschód słońca w porcie z kotem wędkarzem, łódź podwodna o czwartej nad ranem i całkowita wolność, radość i poczucie, że można wszystko:):):) tak, jestem szczęśliwa:):):) jeszcze cudowna muzyka i pierożki aromatyczne, które są moim number one:)):) Dziś omlet z owsianką, plaża tak wytęskniona, ryba i tort bezowy i wino truskawkowe. jestem w raju:):):):) wczoraj przez chwilę Muzyczny. Tak dawno a tak niedawno. Kuba, ogromne dziękuję za zajęcia z wiersza z tymi młodymi zdolnymi, którzy mają tak dużo piękna, siły i talentu, którzy szukają i inspirują tym poszukiwaniem. Poczułam, że oni są młodzi dla równowagi dla mnie. To dziwne uczucie czuć w ten sposób upływ czasu, ale to też ważne. A dzięki nim te piękne.
Oczywiście podróże sentymentalne mają też ciemniejsze strony. Rozmawiam ze swoimi demonami. Oswajam je. Teraz chcę czuć, że to nie one, że to ja jestem silniejsza. Bo mam do tego prawo. Tutaj łatwiej wrócić do złych torów myślenia, do wypaczonych priorytetów sprzed choroby. To jak z paleniem, pewne rzeczy są sytuacyjne. Ale tak jak z paleniem, można je przewartościować i wyeliminować. To robię. Pracuję nad tym. Więc najważniejsza jest "niedziela". Ta moja mentalna, spokój umysłu. Zastanawiam się jak podzielić czas kilkudziesięciu godzin na dwadzieścia parę najbliższych mi Osób. Na razie nie mam pomysłu, ale absolutnie zamierzam tę kwestię rozwiązać. Bo niedziela ma właśnie tę moc. Układania wszystkiego. Więc jest niedziela, a ja jestem szczęśliwa:):):)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz