czwartek, 10 października 2013

dzianie się:)

dzianie się. dzieje się, działo, będzie się działo. dzianie. ruch. czynny udział w życiu.

osiągnęłam znów to, o czym marzyłam w każdym momencie stagnacji wywołanej chorobą. odczucie życia. życiodajną mobilność. żyję. działam.

4-5.10.2013 r.

XVI Pielgrzymka Kobiet Po Mastektomii w Częstochowie
Dwa spektakle "Boga, który jest kobietą o jednej piersi". Jakże różne. Jakże niezwykłe jako doświadczenie.

Pierwszy w Młodzieżowym Domu Kultury na Łukasińskiego, który POLECAM WSZYSTKIM. Jest niesamowity. Infrastruktura, sprzęt, możliwości. Widownia ogromna. Akustyka doskonala. Park reflektorowy i możliwości techniczne lepsze niż w niektórych teatrach instytucjonalnych. Imponujące. A przede wszystkim CUDOWNI LUDZIE. Technika, dla którejnie ma rzeczy niemożliwych, wszystko jest do zrobienia od ręki. Szacunek. Dla nich. Również dzięki temu cudowny spektakl. Owszem, jak zawsze z pewnym poczuciem, że można więcej, że inaczej. Ale poszliśmy do przodu. Po spektaklu usłyszeliśmy właśnie od jednego z Panów technicznych "Ostro. Nie - za ostro?". Myślę, że w tym kontekście i w tym sposobie pytania jest to, co każdy z nas chce usłyszeć po zagranym spektaklu, w którym chce mówić o czymś ważnym. Poza tym forma, jaką przyjęliśmy dla tych spektakli jest także nowym doświadczeniem dla nas. Mój Mąż i jego muzyczna magia jak zwykle mi imponuje. Tu doszła elektronika w dużej ilości. Jako środek wyrazu. I moim zdaniem to trafiony wyraz. Teraz pójdziemy dalej. Ale to będzie zupełnie już inna historia, bo z Asią. I dobrze, bo zostaliśmy zaproszeni do kolejnych miejsc. To piękne, bo spotkania, które towarzyszą tym naszym spektaklom są piękne.
Natomiast dzień drugi był totalną katastrofą poczynając od jakichś totalnych nieporozumień, po kwestie różne inne, które można określić jednym słowem armageddon. KOSZMAR. Zwieńczeniem wszystkiego był drugi spektakl, w którym część Amazonek pokazała anty-klasę. Nigdy nie poczułam się tak zniesmaczona, urażona, obrzygana. Niezwykłe było to, że tam, że tak, że wogóle. Na szczęście były tam również Kobiety, dla których naprawdę warto było tam być właśnie tam, właśnie wtedy. I jeszcze Anna Maria, która jak zwykle rozświetla świat. I spełnia marzenia:):):) Martulku, Ewuniu - jeśli to czytacie, wiecie, że to także dzięki Wam:*:*:*:*:*
Potem wreszcie Łódź.
Czasem jest tak, że mamy bardzo mocne przeświadczenie, że coś jest takie a nie inne, mimo, że oparte jest właściwie tylko na zasłyszanych informacjach. Tak było z Łodzią. Po prostu jej się bałam. Trafiłam natomiast do miasta, które wieczorem mnie urzekło. Poza tym cudowne tagliatelle ze szpinakiem i wino domowe vis a vis mojego hotelu dopełniły poczucia absolutnego spokoju:):):) Jak to mówi bohaterka "Boga" "jak ja czasem uwielbiam być sama";).
Spotkania. Przepiękne. Nieoczekiwane. Pan Taksówkarz okazał się być muzykiem przekwalifikowanym ze względów życiowych. Kiedyś grał na waltorni. Słychać ciągle miłość do muzyki - cudowny. Zagadaliśmy się i okazało się, że moja nowa uczelnia jest "wielobudynkowa" i nie mam pojęcia co ani gdzie. No i wówczas mój cudowny pan Kierowca stwierdził, że przecież i tak kończy już zmianę i nie licząc mi ani złotówki więcej woził mnie pomiędzy lokacjami starając się wraz ze mną ogarnąć narastające poczucie chaosu. Dzięki takim spotkaniom mój świat jest piękny. I ta waltornia:):):) mam nadzieję, że jeszcze nie raz się miniemy:):):)
Pedagogika tańca. I absolutnie nie żałuję wyboru. Świetny kierunek, fantastyczni wykładowcy, świetna grupa. Nie przypuszczałam, że historia tańca aż tak mnie urzeknie. I cudowny Alexander Azarkiewicz pełniący funkcję prodziekana. Szacunek w stosunku do tańca i ludzi. Chylę czoła.
Resztę można podsumować jako genialną zupę grzybową, camember z żurawiną czyli jak być szczęśliwym w Clakierze przy Teatrze Wielkim, cudowne BlaBlaCar i szybki powrót do domu:):):)
Po powrocie miałam odpocząć... No i ruszyłam...z PROJEKTEM rako-TWÓRCZYM

https://www.facebook.com/projekt.rako.tworczy

http://magaray83.wix.com/annaiwasiuta#!untitled/c8u

WRESZCIE:):):) Od dwóch lat prawie powstawała idea, kroczek po kroczku powstawały konkretne działania przerywane długimi gorszymi czasami chorobowymi. I teraz mam nadzieję, że razem z przecudowną Kasią Widmańską ruszymy z pierwszą sesją:):):) Bo od tego zaczynamy. I jestem szczęśliwa, bo dostałam już przecudowne sygnały i informacje, że warto, że są niesamowici Ludzie którzy chcą go współtworzyć. I równie wspaniali, którzy znajdują w tej idei coś, co im pomoże w czasie leczenia. A przecież o to chodzi:):):)

Dziś dzień onkologiczny. Mam już termin kolejnej biopsji mammotomicznej. Może uda się bez mastektomii, chociaż dwa lata temu tez miała być tylko lumpektomia, a okazało się, że ten niezłośliwy guzek jest najbardziej złośliwy w swoim G3. Zobaczymy. Najważniejsze, że już jakieś konkrety. I że nie będę jak na razie zarywać studiów z powodu leczenia, bo tego żałowałabym najbardziej. Krótko mówiąc:) JEST fajnie:):):):)FAJNIE:):):)chociaż na samą myśl o związanym z tym zabiegiem bólem już mentalnie jestem w najbliższym monopolowym po mocne pół litra... szkoda, że to tak nie działa...eh.

A dziś otrzymaliśmy przepiękny prezent od Asi w postaci możliwości współuczestnictwa w jej premierze tak ważnej i tak na pewno pięknej. Bardzo, bardzo się cieszę. I z tego również, że będziemy tam razem z Sebastianem. Bo dzięki temu będzie pełniejsze i piękniejsze.


A dziś Poirot:):):) uczę się odpoczywać:):):) I Bednarek ze swoją "Ciszą", która od kilku dni daje mi dużo tej tak potrzebnej w chaosie ciszy i harmonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz