wtorek, 23 kwietnia 2013

Pochwała Kobiecości, filmowe zajawki i bose stopy:):):)


Wiosna:) Pełną parą:):):) Bose stopy w butach lub bez to najwspanialsza nagroda za zimową cierpliwość:) Uwielbiam:):):)
Dziś krótka migawka z onkologii, jutro znowu, ale słońce radzi sobie i z tym kalibrem ciężaru:) Oczywiście boso:):):)
Rano spotkałyśmy z Shivą psa-kumpla, Paco. Paco, jak na rocznego molosa przystało jest cudownym psim dzieckiem w ciele małej krowy:):):) Cóż za radość patrzenia jak te dwa krowiaki szaleją:):):) Zdecydowanie to jedna z moich ulubionych form spędzania czasu. Radość w stanie czystym by dogs:):):)
Moja Grupa rako-TWÓRCZA dziś w mniejszym składzie, aczkolwiek jak zwykle imponujący kreatywnością i energią:):):) Cieszę się, że mogę z nimi pracować:) Idziemy w dobrym kierunku zarówno działań fizycznych jak i ogólnego zarysu pracy warsztatowej:) Adrenalina, bo inspirują mnie i ciekawa jestem co będzie dalej:):):) Moja Kasia D. przyszła dziś do nas na pierwsze warsztaty wizażu. Pod pędzle trafiła Ania. Cóż to za piękna, świadoma kobieta. Jaka cudna chemia powstała pomiędzy obiema Paniami. Patrząc na ich wspólne działanie znalazłam potwierdzenie, że to dobry kierunek, że to jest ważne. Bo rako-TWÓCZOŚĆ to także afirmacja kobiecości i męskości w nas, najczęściej w części, nie tylko tej fizycznej, pozbawieni tych atrybutów mężczyzny i kobiety, które zewnętrznie nas konstytuują. W maxymalnym skrócie myślowym oczywiście. Bardzo chcę, żeby ta afirmacja stałą się nierozerwalnie związana z projektem rako-TWÓRCZYM. Bo wg mnie jest nie do przecenienia.
Oprócz tego zaczęliśmy temat filmowych projektów związanych z Projektem. Cieszę się, że dołączył do nas Michał. Jest niebywale kreatywny i twórczy:) Jestem pewna, że dzięki niemu w naszej grupie oraz w całym Projekcie wydarzy się dużo dobrego:):):)
A teraz cudowny wieczór:) piwo na miodzie gryczanym jest moim faworytem, nawet Sila, nasza panna kotta autonomiczna, spędza ze mną czas:)
Cieszę się, bo wróciłam do pisania bajki o Mo i Śwince. Stęskniłam się za nimi:):):) A jutro dzień o intensywności tygodnia. Jeśli tylko będę pamiętała, że trzeba oddychać, damy radę;););)

Na przepiękny koniec dnia muszę, po prostu muszę zamieścić link do bloga genialnego Fotografa Marcina Bublewicza. Mnisi buddyjscy na jego zdjęciach oczarowali mnie spokojem i harmonią, których tak szukam. Pięknym spokojem i piękną harmonią. Dzięki Marcinie:)

http://blog.elementybieli.com/index.php/2013/04/23/ja-mnich/


Tylko jedna rzecz mnie przerasta. Konfrontacja z samą sobą fizycznie. Z sobą większą o 15 kg , które zostały mi w spadku po chemioterapii. 15 kilo żywej wagi, których nie akceptuję i które czuję jako fizyczny atak na mnie. Nie akceptuję siebie, bo w tych 15 kilogramach straciłam siebie. Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale nie mogę się odnaleźć. Czas choroby tak bardzo mnie zmienił pod każdym względem, że czasem muszę wrócić do starych zdjęć, żeby choć odrobinę się odnaleźć, przypomnieć sobie siebie w sobie. To potworne uczucie. Z drugiej strony ta kwestia jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że projekt rako-TWÓRCZY jest czymś co musi powstać. Bo jest ważny, bo jest potrzebny. I dla mnie. Żebym mogła przejrzeć się w tych cudownych Ludziach, w pięknych , mądrych Kobietach i wspaniałych, męskich do granic możliwości Mężczyznach, którzy swoją męskość i kobiecość odnajdują każdego dnia. Bo można. Ja też uczę się tego. Cała ja. Ja teraz.


fot. Łukasz Kulik

I jeszcze jeden "drobiazg" nie daje mi spokoju. Tak jak w czasie okresu prosperity mojej chemioterapii, a szczególnie 12  cykli taksolu zaczynam czuć, że żyję w najbardziej bolesny sposób. Boli mnie wszystko. Stawy, mięśnie, cały organizm krzyczy, żeby wreszcie pokazać rakowi fu**a... A ja tylko marzę... Uwielbiam ten stan kiedy nic nie boli. Jest taki NIEOCENIONY!!!... eh...

Ale żeby nie kończyć tego dnia tak minorowo cudown wiadomość, która mnie najzwyczajniej wzruszyła.


W zeszłym roku motocykliści zebrali 13 000 litrów krwi!!!! są czadowi!!!!!!!!!!!!!!!!:):):):) szacun:):):):)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz