czwartek, 11 kwietnia 2013

Spis treści czyli prolog zamienię na epilog...

Poniedziałek 19.12.2011 / Czwartek 11.04.2013
Nieźle. Poczekamy zobaczymy...
Wracam do ustalonego porządku przynajmniej minimalnie w postaci codziennego pisania. Przy obecnej barierze komunikacyjnej, którą mój mózg i moje ciało tak skrupulatnie budują, muszę spróbować w ten sposób ją obejść. Może nic z tego nie wyjdzie, ale chcę znów spróbować. Bo czuję, że zamykam się w hermetycznym chorowaniu na raka, a to tylko krok od poddania się. A przecież nie ma tak dobrze, nie będę "szła na łatwiznę", to żadna radocha tak przegrać. Więc blog;) Good evening dear blog;)

Zaczynam dopiero teraz, po półtora roku leczenia rozumieć kaliber raka. Do tej pory nie miałam chyba pojęcia do jakiego stopnia moje życie wywróciło się do góry nogami. Najgorszy był brak Teatru, konieczność zatrzymania się, brak nieustannego ruchu. Doceniłam tę lekcję, starałam się zrozumieć. Powstała idea Projektu rako-TWÓRCZEGO. Stała się dla mnie celem i czymś, co utrzymywało mnie w miarę w pionie. A potem zaczął się kolejny cza czekania. Również naturalny, ale jeszcze trudniejszy. Po chemii i radioterapii przyszedł czas zawieszenia. Nieumotywowanego tak mocno jak w trakcie leczenia zastoju i stagnacji. Czas czekania. Czas pytań bez odpowiedzi. Czas buntu. Czas, który miał być końcem i początkiem. Początkiem Nowego Życia, do którego dorastałam przez cały czas choroby. I nie stało się absolutnie nic takiego. Okazało się, że jeszcze nie mogę przestać czekać, że to nie jest koniec. Usłyszałam, że to trwa dalej. Że to kolejny etap, ale rządzący się tymi samymi regułami co poprzedni. Zatrzymanie, strach, badania, ból i miliony pytań bez odpowiedzi. I kiedy usłyszałam, że to co jest pozostałością po dotychczasowym leczeniu, a co tak bardzo utrudnia codzienne życie, wcale nie mija. Czasem zostaje na zawsze. I poczułam, że to wszystko nie tak. że do tej pory wierzyłam, że moje życie jest w zawieszeniu. Teraz już nie wiem czy ono jest jeszcze naprawdę moje... dobrze, że idzie wiosna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz