poniedziałek, 19 grudnia 2011
w dół czarno-szarym wzgórzem
mówi się często, że ktoś przesadza, użala sie nad sobą, bo inni mają większe problemy. co jakiś czas łapię się na mocnym poczuciu, że użalam się nad sobą, że jestem słaba w sytuacji kiedy powinnam mieć tak wiele siły. bo to wszystko może mnie umocnić. bo inni mają większe problemy. a ja mam tylko raka, wstrętnego złośliwego raka. i boję się. bo mówią, że ma być dobrze, a okazuje się, że jakiś przerzut. boję się chemii. przeraża mnie to co widzę w szpitalu. boję się śmierci. boję się bólu. i tego, ze tylu rzeszy z punktu medycznego nie wiem. najgorsza w tym wszystkim jest depresja. wiem, że ten czas mogę wykorzystać dobrze, zrobić tyle wspaniałych rzeczy, również teatralnych, wokalnie, czytać książki etc... i nie mam siły. zaczęłam chodzić na taniec. raz byłam na flamenco, raz na modern jazzie. i było cudownie zwlaszcza na modern jazzie. i cóż... dziś nie mam siły, żeby się zmobilizować... i tak potwornie mnie to wkurza. że zamiast walczyć, rozwijać się, ja się boję....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz