wtorek, 3 stycznia 2012

oświecenia

od dwóch dni mam jaśniejszy umysł. zaczynam chwilami łapać dystans do raka i tego przymusowego stania w miejscu. czasem czuję, te magiczne momenty, w których czuję materialną obecność sensu. oddech... z drugiej strony coraz częściej boję się smierci i czuję, że mój mózg nie dziala terapeutycznie. Ale mam nadzieję, że może wreszcie znajde do tego klucz. w czwartek będzie wiadomo co z chemią, a w piatek przyjężdżają moi cudni Kochani:):):):)i jest mój najcudowniejszy Mąż, który pozwala mi czuć że każda chwila z nim jest warta tysiąca żyć:):):):)